Magdalena Tokaj, Kornblit & Partners: Z Pani perspektywy – jako liderki i członkini zarządu – co firmy powinny zrobić, aby skrócić drogę do osiągnięcia równowagi płci w zarządach, czy ogólnie do zwiększenia udziału kobiet na wyższych stanowiskach?
Wioletta Januszczyk, Dyrektor Zarządzająca Pionem Usług Konsumenckich, Członkini Zarządu Medicover: Monolity nie są efektywne. Dlatego tak ważna jest różnorodność, także w zarządzie. Zmiana może odbyć się na zasadzie powolnej ewolucji. Gdy narzucimy ją systemowo efekty będą szybsze. W tym wypadku ważne jest, żeby kobiety były promowane dlatego, że są najlepsze do pełnienia danej roli a nie dlatego, że musimy zapewnić im udział. Myślę, że niestety nadal jesteśmy w procesie udowadniania, że ten orzeł ma skrzydła i potrafi latać. To trochę jak ze zmianami klimatycznymi. Na ile jesteśmy na poziomie deklaratywnym, a ile z tych deklaracji doczekało się wdrożenia.
Natomiast wprowadzając systemowe rozwiązania powinniśmy kłaść równocześnie nacisk na wzmacnianie samej pewności siebie kobiet. Zmiana mentalna, kulturowa jest najtrudniejsza do wprowadzenia. Jeśli przez lata w zarządzie zasiadali sami mężczyźni to przed tą zmianą mogą się bronić. Powiedzmy sobie szczerze, praca w zarządzie nie polega tylko na zebraniach. Sama bywałam w sytuacji, gdy siadałam do kolacji jako jedyna kobieta z kilkoma czy kilkunastoma mężczyznami. Można czuć się nieswojo. Dlatego bardzo mi zależy na tym, żebyśmy jako kobiety czuły się pewniej. Nie każda z nas musi mieć ambicję sięgać po więcej. Ale jeśli już ma na to ochotę, to powinna czuć się pewnie, żeby cel zrealizować. „Nie jestem wystarczająco dobra, a może jestem tu z przypadku” – takie myśli siedzą w naszych głowach. Dużo więc zależy od samych kobiet, widzę to obserwując swoje zespoły. Obrazowo i w dużym skrócie: mężczyźni zazwyczaj przypisują sukcesy sobie, a kobiety czynnikom zewnętrznym. Jeśli zapytasz mężczyznę dlaczego coś świetnie zrobił, odpowie bo jestem po prostu dobry. Natomiast jeśli zapytasz kobietę o to samo, odpowie, że ktoś jej pomógł, miała szczęście, udało jej się, bądź był to zbieg okoliczności.
MT: Jak było w Pani przypadku?
Wioletta Januszczyk: Zarówno w biznesie, jak i w swojej karierze jestem zorientowana na cel. Kończąc studia już wiedziałam, że mam ambicje zarządzać biznesem. Wymyśliłam, że najprościej będzie mi to osiągnąć rozpoczynając karierę w finansach. Miałam poczucie, że gdy zrozumiem co stoi za tym, że firmy zarabiają, to będzie mi łatwiej. Pierwsza okazja trafiła się trochę przypadkiem. Moja koleżanka, która mieszkała w UK dała mi znać, że szukają osoby do prostej księgowości. Czemu nie spróbować. To był pierwszy punkt zwrotny. W UK trzeba było mieć profesjonalne kwalifikacje, wiec bardzo szybko zrobiłam tam CIMA, co było trampoliną do nowej roli. Natomiast o ile lubię poznawać nowe miejsca, o tyle nie chciałam mieszkać przez całe życie za granicą. Zdecydowałam się na powrót i dołączenie do Accenture. Zatem moje decyzje były konsekwencją pewnych życiowych założeń.
To ważne, żeby mieć cel w życiu i budować do niego ścieżkę, łapiąc po drodze możliwości. Dużo zależy od tego jakie ryzyko jesteśmy w stanie podjąć i jak dużo faktycznie jesteśmy w stanie wziąć na siebie żeby do tego celu dojść.
To ważne, żeby mieć cel w życiu i budować do niego ścieżkę, łapiąc po drodze możliwości. Nie jestem zwolenniczką myślenia, że ktoś ma większe lub mniejsze szczęście. Raczej chodzi o to, że jedne osoby potrafią lepiej wykorzystać okazje, które pojawiają się im na drodze. A inne mając tę samą decyzję do podjęcia niekoniecznie z niej skorzystają. To też odróżnia w moim przekonaniu osoby, które odniosły sukces w innowacjach czy w biznesie. Dużo zależy od tego jakie ryzyko jesteśmy w stanie podjąć i jak dużo faktycznie jesteśmy w stanie wziąć na siebie żeby do tego celu dojść.
MT: A gdy pojawiało się to co nieuniknione, czyli trudności?
Wioletta Januszczyk: Gdy idę nieuczęszczaną drogą to normalne, że wcześniej czy później potknę się o jakiś wystający kamień. Co do zasady mam zawsze mam plan A, B i C. Muszę mieć alternatywę na wypadek porażki.
Gdy robisz coś nowego, innowacyjnego, jeśli chcesz osiągnąć sukces to porażki powinny ciebie budować. Osoby osiągające sukces to te, które się nie poddają. Bo jak to świetnie powiedział Winston Churchill – sukces jest umiejętnością przechodzenia od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu. To moje motto życiowe, w które naprawdę głęboko wierzę. Co z tego, że ktoś mi powie sto razy nie. Póki wierzę, że znajdę osobę, która powie mi tak, to walczę.
MT: Inspiruje Pani zespoły w Medicover, a jako mentorka – liczne kobiety. Co sprawia, że ludzie za Panią podążają?
Wioletta Januszczyk: Zapytałam o to kilka osób (śmiech). Lubię stąpać mocno po ziemi i wiedzieć co mnie otacza. Każdy ma swoją supermoc, którą zaraża ludzi. Moją zdecydowanie jest pokazywanie większego celu, wizji dokąd chcemy dojść i robienie tego z dużą ambicją. Gdy zaczynaliśmy siedem lat temu z Medicover Stomatologia to byliśmy w ramach spółki małym biznesem, którego prawie nikt nie zauważał. Wtedy sobie powiedzieliśmy: w 2020 roku chcemy mieć 200 foteli stomatologicznych. Fajnie brzmiało, okrągła liczba. Podejrzewam, że nawet ja mogłam wtedy uważać, że to jest nieosiągalne. Ale mieliśmy cel. Dobra, idziemy w to. Mamy wizję, którą chcemy zrealizować i przede wszystkim wiemy dlaczego chcemy to zrobić.
Jasno sobie określiliśmy, że nie chcemy podążać uczęszczaną ścieżką, bo chcemy inaczej podejść do stomatologii. Nie był to tylko target, ale droga jaką chcemy podążać i to zdeterminowało ludzi do działania.
Jasno sobie określiliśmy, że nie chcemy podążać uczęszczaną ścieżką, bo chcemy inaczej podejść do stomatologii. Nie był to tylko target, ale droga jaką chcemy podążać i to zdeterminowało ludzi do działania. Czuli się zainspirowani, czuli że są w stanie to zrobić. Dlatego porwanie ludzi do działania jest dla mnie takie ważne. Podobnie jak konsekwentne podążanie za wizją, a nie tylko krótkoterminowymi celami. Tak jak spójność podejmowanych decyzji, którym ufa zespół. Współtworzenie czegoś wyjątkowego sprawia, że możesz czerpać przyjemność z własnej pracy. Ludzie zaangażowani w projekt widzą jak rozwijają się razem z firmą.
MT: Stoi Pani na czele jednego z największych podmiotów na polskim rynku stomatologicznym. Co Pani najbardziej lubi w tej roli?
Wioletta Januszczyk: Rynek stomatologiczny może się wydawać rynkiem nieco… nudnym. Za bardzo nikt go nie chce dotykać (śmiech). Zęby się „nie sprzedają” bo kojarzą się z bólem, stresem, dyskomfortem. Dlatego sprawianie, że z czegoś mało interesującego mogę zrobić coś ciekawego i intrygującego to jest dla mnie ta radość w pracy. Coś, co się wydawało niemożliwe staje się możliwe. A do tego jeszcze mój zespół, obok ciężkiej pracy i dużego zaangażowania czerpie z tego ogromną satysfakcję. Widzę jak sama się rozwinęłam i widzę jak ludzie, z którymi pracuję kwitną. Staramy się robić to, co lubimy najbardziej. Steve Jobs powtarzał, że żeby robić coś dobrze musisz to kochać. Ja po prostu kocham to co robię. Jeśli czegoś nie lubię i nie czuję to trudno mi się w to zaangażować. W każdej pracy są rzeczy, które robi się z mniejszą ochotą, też mam takie (śmiech). Ale nie przesłaniają mi większego celu.
Simon Sinek powiedział: wiele osób wie co robić, kilku z nas wie jak to zrobić natomiast bardzo niewielu wie dlaczego to robi. A przecież, żeby działać skutecznie potrzebujemy mieć świadomość DLACZEGO to robimy. Często zadaję sobie pytanie – so what? Jeśli nie umiałabym odpowiedzieć, to znaczy, że to co robię niekoniecznie ma sens. To widać w zespołach, jeśli nie ma połączenia między zewnętrznym celem organizacji, a wewnętrznym celem pracownika. Gdy nie mamy poczucia wpływu na coś większego to przychodzi frustracja, zniechęcenie. A jeśli czuję, że jestem częścią czegoś większego i widzę efekty swojej pracy, to nawet jeśli chwilami było ciężko, to czuję satysfakcję.
Gdy czuję, że jestem częścią czegoś większego i widzę efekty swojej pracy, to nawet jeśli chwilami było ciężko, czuję satysfakcję.
Najlepsza strategia bez świetnego zespołu to halucynacja. To mi zostało w głowie po ostatnim INSEAD poświęconym innowacjom: nawet jeśli mamy świetny pomysł na biznes to jeśli będzie w złym czasie lub nie będziemy mieli do wdrożenia najlepszego możliwego zespołu to polegniemy.
Dlatego dużym wyzwaniem firm jest teraz to, jak przyciągnąć do siebie tych najlepszych i uwaga – najlepiej dopasowanych do kultury organizacyjnej. Bo nic nam po najlepszym ekspercie, jeśli we współpracy nie będzie szczerości, zaufania, wspólnego flow.
MT: Coraz więcej firm bierze pod uwagę miękkie kompetencje. Stopień dopasowania do zespołu może zaważyć o sukcesie ale i o porażce zatrudnienia.
Wioletta Januszczyk: Te twarde są najłatwiejsze do odtworzenia. To co dla nas zostaje to właśnie nasze nastawienie, ambicja, potencjał. Gdy szukałam osób do mojego zespołu, to nie miało dla mnie dużego znaczenia ile miały lat doświadczenia w danej dziedzinie. Najważniejsze, co sobą reprezentowały. Czy są głodne sukcesu, jak szybko się uczą, czy są otwarte na zmianę. Adaptowalność do zmian w moim poczuciu jest o wiele ważniejsza niż twarde kompetencje, które przy dzisiejszym dostępie do wiedzy i zaawansowanej technologii są najłatwiejsze do zdobycia.
Wiem to też z mojego doświadczenia w consultingu, gdy stawałeś się ekspertem w danej dziedzinie w bardzo krótkim czasie. W consultingu największą siłą ludzi jest umiejętność szybkiego uczenia się i adaptowania wiedzy do danej organizacji. Zrozumienie organizacji – tego gdzie ona jest, czego potrzebuje, dopasowanie do konkretnej organizacji to podstawa jeśli chcesz odnieść sukces. Podobnie jest w biznesie, gdzie na bieżąco dopasowujesz się do oczekiwań konsumentów, a jeszcze lepiej – wychodzisz z ofertą poza te oczekiwania. Antycypacja potrzeb jest najważniejszym elementem, który wyróżnia najlepsze firmy.
Zwycięzcy to ci, którzy obalają status quo. Tak było z BlackBerry, które zlekceważyło IPhone. No bo kto będzie korzystał z telefonu bez solidnych zabezpieczeń i… wygodnej klawiatury? (śmiech). Na to teraz uczulam swój zespół – paradoksalnie dojście do pozycji lidera jest łatwiejsze niż utrzymanie się długoterminowo na górze stawki.
MT: Wychodzenie z ofertą poza oczekiwania klienta to jest dokładnie to co zrobiliście w Medicover Stomatologia…
Wioletta Januszczyk: Pamiętam jak wyobrażenia o dostarczaniu usługi medycznej kłóciły się z tym co chcieliśmy zrobić w ramach Rytuału Uśmiechu. Ryzyko było ogromne. Ja też nie byłam pewna jak zareaguje na nasze podejście pacjent. Tym bardziej, że gdy na etapie analizy robiliśmy badania, to okazało się że wygląd kliniki był dla pacjentów dopiero na 5 miejscu jako kryterium ważności. To nie było dla niego istotne. Z drugiej strony wiedzieliśmy o tym, że strach przed wizytą u dentysty jest największą przeszkodą w regularnym odwiedzaniu stomatologa.
MT: Stąd pomysł na drewno, kwiaty i fotele w miejsce białych ścian i zimnego oświetlenia?
Wioletta Januszczyk: Wchodzisz do kliniki stomatologicznej i zamiast ostrego światła i białych kafelków dostajesz przytulną atmosferę. To zmienia percepcję.
MT: I chcesz wrócić do dentysty ponownie?
Wioletta Januszczyk: Taką mamy misję. Kreujemy doświadczenie, na które pacjent będzie czekał, które będzie chciał powtórzyć. Weźmy pod uwagę też to, że relacja pacjent – lekarz jest w dentystyce relacją długoterminową. Wizyty zaczynają się we wczesnym dzieciństwie i trwają nadal w bardzo zaawansowanym wieku. Dlatego staramy się obalać mity, działać na wyobraźnię. Który moment jest najbardziej stresujący podczas wizyty?
MT: Stawiam na czekanie pod gabinetem.
Wioletta Januszczyk: Siedzisz pod gabinetem i jeszcze słyszysz te dźwięki wiercenia zza drzwi… Dlatego oddzieliliśmy strefę medyczną, która ma swoje nienaruszalne zasady, od poczekalni, w której można się zrelaksować przed wizytą.
MT: Były komentarze w stylu „jak to kawka u dentysty?”
Wioletta Januszczyk: Ten ekspres do kawy w poczekalni i obrazy Olbińskiego w gabinetach to były dwa najbardziej dyskutowane u nas w biurze tematy, gdy wdrażaliśmy projekt (śmiech). Ważny jest cel. Ten plakat Olbińskiego ma nas zaciekawić i odwrócić uwagę.
MT: Estetycznie też sprawdza się lepiej niż plakat informujący o higienie jamy ustnej (śmiech).
Wioletta Januszczyk: Nie jest problemem zawiesić kolorowy obraz w miejsce plakatu o budowie zęba. My wiemy dlaczego tam wiszą i dlaczego dokładnie te.
MT: Zmienia się usługa, zmieniają się potrzeby pacjentów? Obserwujecie zmianę w zapotrzebowaniu firm na specjalistyczne usługi medyczne, które oferowane są w formie benefitu?
Wioletta Januszczyk: Firmy chcą dopasowywać swoją ofertę benefitów do potrzeb pracowników, żeby nie tracić na atrakcyjności. Do tego chcą być atrakcyjnymi potencjalnymi pracodawcami dla najlepszych kandydatów na rynku. Myślę, że jako Medicover bardzo dobrze wpasowaliśmy się z naszym portfolio w ten trend. Mamy pakiety sportowe Medicover Sport, opiekę medyczną, opiekę stomatologiczną, wdrażamy programy wsparcia płodności dla par.
Badania mówią, że 47% par chciałoby mieć dwójkę dzieci. Ale tak to nie wygląda. Problemy par związane z możliwością posiadania dzieci dramatycznie rosną, stają się kolejną chorobą cywilizacyjną. W USA firmy zaczęły wprowadzać fertility benefits już dziesięć lat temu. Z danych wynika, że z firmowego dofinansowania na diagnostykę i leczenie płodności skorzystali pracownicy z 40% firm w Stanach, które taki benefit proponowały. To nam pokazuje ogromną skalę potrzeb. Można się zastanawiać po co firma ma pomagać pracownikom w posiadaniu dzieci, przecież to generuje dodatkowe koszty – urlopy macierzyńskie, zastępstwa itd. Chociażby dlatego, że obciążenie psychiczne pracowników, którzy bezskutecznie starają się o dziecko zdecydowanie przekłada się na obniżenie ich jakości życia i efektywności w pracy. Organizacje wkrótce staną też przed pytaniem jak utrzymać dobrostan pracowników i ich efektywność w obliczu wydłużającego się życia i aktywności zawodowej. Odpowiedzialny pracodawca powinien zaadresować te wyzwania. Widzimy tę zmianę.
Wioletta Januszczyk
Dyrektor Zarządzająca Pionem Usług Konsumenckich, Członkini Zarządu Medicover sp. z o.o
Wioletta Januszczyk jako Dyrektor Zarządzająca Pionem Usług Konsumenckich odpowiada za ofertę usług stomatologicznych w Polsce i Niemczech (Medicover Stomatologia Polska, MeinDentist i DDent w Niemczech) i farmaceutycznych (Apteki Medicover Polska), salony optyczne: Medicover Optyk Polska, Lynx Optique jak i kliniki leczenia niepłodności InviMed.
Wcześniej, od 2016 r. jako Dyrektor Zarządzająca Medicover Stomatologia była odpowiedzialna za rozwój usług stomatologicznych oraz działanie i rozbudowę sieci placówek na terenie całego kraju.
Wioletta Januszczyk doświadczenie menadżerskie zdobywała w takich firmach jak Jatomi Fitness Asia, Accenture, Halfords i inwido.
Posiada certyfikat ACMA (Associate Chartered Management Accountant), studiowała w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii oraz Austrii, jest absolwentką ekonomii na Uniwersytecie Gdańskim.
Kornblit Talks
Kornblit Talks to nasz autorski cykl rozmów z ekspertami. Prezentujemy w nim opinie oraz doświadczenia rynkowych liderów i branżowych ekspertów dotyczące zarządzania talentami w organizacji – od etapu employer brandingu, przez strategię pozyskiwania i rozwijania talentów i przywództwo, po aktywizację zawodową starszych.
Zobacz więcej w sekcji Kornblit Talks.
Jesteśmy firmą executive search specjalizującą się w rekrutacjach na kluczowe stanowiska managerskie i eksperckie. Od ponad dwudziestu lat wspieramy firmy w realizacji złożonych i niestandardowych projektów rekrutacyjnych.
Uważnie obserwujemy rynek pracy, analizujemy trendy demograficzne i społeczne. Dzięki temu skutecznie rekrutujemy i rekomendujemy naszym klientom najlepiej dobranych kandydatów.