Piotr Krupa Prezes Zarządu KRUK S.A. wywiad dla Kornblit & Partners
Kornblit Talks
Równość płci powinna być rynkowym standardem
Nigdy nie myślałem, że płeć może być jakąkolwiek preferencją przy wyborze pracowników. Wiedziałem, że zatrudniamy dużo kobiet, bo były po prostu bardzo dobre. Decydowały zawsze i wyłącznie kompetencje, etos i etyka pracy. Dlatego mamy dziś 58% pań na stanowiskach managerskich - podkreśla Piotr Krupa, Prezes Zarządu KRUK S.A.

Magdalena Tokaj, Kornblit & Partners: Kobiety w KRUKu mają silną reprezentację w leadershipie, co odzwierciedla też 60% udział kobiet zatrudnionych w firmie. Stanowiska z top managementu na poziomie grupy zajmuje u Was 58% kobiet. Wynik spektakularny. To dlatego, że od samego początku dbaliście o równowagę płci, na długo przed ujęciem jej w konkretne zewnętrzne regulacje?

Piotr Krupa, Prezes Zarządu KRUK S.A.: Ani u nas w firmie, ani u mnie w głowie to nie był element świadomej strategii. Wszystko zaczęło się w latach 80-tych, gdy byłem małym chłopcem. Moi rodzice prowadzili mały zakład cukierniczy, specjalizowali się w produkcji wafli do lodów. Zakład był przy domu, więc obserwowałem, jak ciężko fizycznie pracują, ramię w ramię z trzema pracownikami. Obserwowałem, w jaki sposób moi rodzicie traktują pracowników – to był rodzaj wspólnoty, traktowali ich jak rodzinę a ja mówiłem do nich ciociu i wujku. Widziałem też moją mamę w wielu rolach – matki i żony czyli takiej, gdzie najczęściej dzieci obserwują swoje mamy. Ale miałem też możliwość obserwować w tym samym czasie, jak rodzice funkcjonują w pracy, widziałem mamę w roli członka zespołu, który na równi z innymi pracuje. Wychowywałem się więc w dwóch światach, które się przenikały. Obserwowałem mamę, która zawsze była silną osobą i umiała sobie ze wszystkim poradzić. Nie ma się co martwić, trzeba sobie dać radę – zawsze mówiła. W takim świecie żyłem aż do chwili, gdy wyjechałem na studia.

Z takim bagażem doświadczeń zakładałem firmę. Nigdy nie myślałem, że płeć może być jakąkolwiek preferencją przy wyborze pracowników. Takie podejście było dla mnie poza przestrzenią jakiejkolwiek refleksji. Wiedziałem, że zatrudniamy dużo kobiet, bo były po prostu bardzo dobre.

Nigdy nie myślałem, że płeć może być jakąkolwiek preferencją przy wyborze pracowników. Takie podejście było dla mnie poza przestrzenią jakiejkolwiek refleksji. Wiedziałem, że zatrudniamy dużo kobiet, bo były po prostu bardzo dobre.

Wiedziałem, że rodziły dzieci, ale w tym samy czasie mnie też rodziły się dzieci. Przez naszą firmę w pewnym momencie przelała się taka pierwsza fala narodzin. To był naturalny etap w rozwoju firmy, bo było w niej przecież setki młodych dziewczyn, w tym managerek i ekspertek. Ja jako tato byłem dokładnie w tym samym momencie, było to dla mnie zrozumiałe i naturalne.

Tak naprawdę, to dopiero jak firma miała 15 lat zacząłem dostrzegać inność KRUKa na tym polu. Zauważać, że różnimy się w tym podejściu od innych firm w naszej branży. A do tego jeszcze nałożyło się trochę doświadczeń z zagranicznych firm, które obserwowaliśmy w Hiszpanii, Turcji, we Włoszech. Dopiero wtedy zacząłem sobie uświadamiać te różnice. Dopiero zewnętrzne bodźce mi uświadomiły, że to nie jest rynkowy standard. Przez wiele lat w zarządzie KRUKa było pięć osób, w tym trzy kobiety. Teraz w zarządzie jest Ula Okarma, ale w składzie Rady Nadzorczej mamy cztery panie oraz Przewodniczącą Rady. Decydowały zawsze i wyłącznie kompetencje, etos i etyka pracy. Dlatego mamy dziś 58% pań na wysokich stanowiskach managerskich.

MT: Co trzeba zrobić, żeby to był faktycznie rynkowy standard?

Piotr Krupa: Pamiętajmy, że dyrektywa mówi o równości płci, o regulacji składów zarządów, w których jedna płeć jest niedoreprezentowana. Nie mówi o tym, żeby kobiety przejęły władzę w firmach. Są przecież biznesy mocno sfeminizowane, gdzie zarządy będą musiały włączyć więcej mężczyzn do swoich składów. I są branże zmaskulinizowane, gdzie kobiet nie ma wcale lub prawie wcale. Zostawmy zatem te skrajności i porozmawiajmy o mainstreamie.

Na poziomie szefów i szefowych, a w większości szefów, musi się zmienić nastawienie. Muszą sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie, jak patrzą na ten element. Jeśli ktoś jest mizoginem albo jest całkowicie zamknięty na kobiety, to powiem wprost – taką postawą nie przyczynia się do rozwoju własnej firmy. Nie jestem zwolennikiem apelowania o zmianę. Bo apele nic nie dadzą. Jestem zwolennikiem wymuszania parytetów. Postawienie wymogów i wprowadzenie systemu sankcyjnego to narzędzia, które mogą obecnie zadziałać.

Nie jestem zwolennikiem apelowania o zmianę. Bo apele nic nie dadzą. Jestem zwolennikiem wymuszania parytetów. Postawienie wymogów i wprowadzenie systemu sankcyjnego to narzędzia, które mogą obecnie zadziałać.

Jestem pragmatyczny tak, jak większość przedsiębiorców. Dlatego mówię – poczytajcie badania – statystyki wykazują, że zróżnicowane płciowo zespoły częściej wygrywają zawody – nawet w sporcie. I tyle. Skoro statystyka oparta na doświadczeniu tysięcy firm mówi, że zdywersyfikowane zespoły dowożą lepsze efekty, to pragmatyk zastanowi się – może faktycznie jest coś na rzeczy.

MT: Jakie kroki są najpilniejsze w tym momencie w Pana ocenie?

Piotr Krupa: Ważna jest edukacja ludzi, którzy podejmują decyzje, no i przezwyciężanie stereotypów. Ważny też będzie czas. Nawet z przepisami zmiany nie da się przeprowadzić szybko. Nawet, jeśli sankcje będą szybko wymierzane, to paradoksalnie może być to przeciwskuteczne. Lepiej zacząć od ostrzeżeń, upomnień zamiast od srogich finansowych kar. Bo bardzo szybko możemy trafić na modelowy wyjątek, skrajny przykład, który ośmieszy całą ideę. Dlatego wyeliminujmy, myśląc o tym aspekcie, takie przykłady. Spotykamy się z nimi też często w argumentach dotyczących np. wieku emerytalnego – typu „przecież 60- letni górnik na kopalni to bzdura”. Nawet, jeśli to będzie jeden czy dwa przypadki na całą Polskę, to wystarczy. I to będzie najgorsze, bo stanie się bardzo nośnym tematem, powtarzalną, medialną historią, która zrobi złą robotę.

MT: Promuje Pan kobiety, wspiera ich dążenia do pełnego uczestnictwa w życiu ekonomicznym i naukowym. Z jakimi wyzwaniami borykają się kobiety w nauce?

Piotr Krupa: Przez dwie kadencje byłem przewodniczącym Rady Uczelni Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu i miałem okazję obserwować to środowisko. Nigdy w historii tego miasta, gdzie jest 5 dużych publicznych uczelni, a sama Politechnika ma dziesięć tysięcy pracowników, z jakichś powodów na stanowisku rektora nie było kobiety. Była tylko przez moment, na Uniwersytecie Ekonomicznym, pełniła obowiązki rektora podczas wyjaśniania nieprawidłowości dotyczących ówczesnego rektora. Była tylko przez fragment kadencji. Potem były normalne wybory i kolejnym rektorem został mężczyzna.

Kobiety na uczelniach od lat są na wysokich stanowiskach naukowych, w tym profesorskich. I przez ponad 70 lat uczelnie nie ukształtowały ani jednej, która byłaby gotowa piastować tę funkcję? To jest wręcz statystycznie niemożliwe. To tylko dowód na to, że środowisko akademickie jest ekstremalnie konserwatywne. W świecie nauki też są szklane sufity. Mężczyźni, którzy uważają, że nie mają obowiązków opiekuńczych, są bardziej dyspozycyjni, więc mogą szybciej rozwijać się naukowo niż kobiety, które zdecydowały się na macierzyństwo.

W świecie nauki też są szklane sufity. Mężczyźni, którzy uważają, że nie mają obowiązków opiekuńczych, są bardziej dyspozycyjni, więc mogą szybciej rozwijać się naukowo niż kobiety, które zdecydowały się na macierzyństwo.

Roli biologicznej nie da się zmienić, więc to kobieta powinna mieć możliwość w podjęciu decyzji o zawieszeniu kariery na czas macierzyństwa. Niemniej jest to normalna sprawa. W trakcie pełnienia obowiązków może przecież dzielić się obowiązkami ze swoim partnerem, mężem. Tylko, jak pokazuje rzeczywistość, to też nie rozwiązuje sprawy. Przecież w świecie nauki mamy wiele naukowczyń, które nie zdecydowały się na macierzyństwo i też nie mogły z jakichś powodów się przebić. To będzie dla mnie wielki dzień i wielki przełom, gdy w końcu kobieta będzie rektorem wrocławskiej uczelni. Ale na razie chyba nie ma na to szans.

MT: A w sztuce? Odnoszę wrażenie, że o tym mówi się jeszcze mniej niż o szklanych sufitach na uniwersytetach.

Piotr Krupa: Muszę przyznać, że tu jest jeszcze gorzej. W 1961 roku w nowojorskim Museum of Modern Arts była wystawa 15 Polish Painters. Z MoMA przyjechał do Polski kurator i za pozwoleniem komunistycznych władz wybrał prace piętnastu młodych polskich artystów, których sztukę chciał pokazać w Stanach. Chciał pokazać światu, jaką sztukę tworzy się za żelazną kurtyną w kraju, który już od kilkunastu lat był odcięty od świata zachodniego. Wybranych zostało 13 mężczyzn m.in. Kantor, Fangor, Nowosielski, Potworowski i dwie kobiety – Teresa Pągowska i Teresa Rudowicz. I od lat sześćdziesiątych ta proporcja wiele się nie zmieniła. Przynajmniej nie widzę tego w malarstwie. Dopiero dosłownie w ostatnich pięciu, siedmiu latach dużo młodych dziewczyn zaczyna się wybijać. Ostatnio wraca się też do artystek, które były przełomowe, ale w PRL-u nie wybiły się. Na przykład Gierzyńska, żona Dwurnika, która zawsze była w cieniu swojego męża. Często to były artystyczne pary, Bereś i jego żona, albo Strzemiński i Kobro. Odkrywa się ich twórczość po latach, gdy gwiazdy mężczyzn już przygasły, przebrzmiały. Gdy popatrzymy na sztukę współczesną, to w mainstreamie mamy prawie tylko mężczyzn. Jeśli kobiety się w ogóle pojawiają, to ich dzieła są doceniane albo po śmierci, albo na późnym etapie kariery.

Gdy popatrzymy na sztukę współczesną, to w mainstreamie mamy prawie tylko mężczyzn. Jeśli kobiety się w ogóle pojawiają, to ich dzieła są doceniane albo po śmierci, albo na późnym etapie kariery.

I ten schemat się powtarza, nie mam pojęcia, co za tym stoi. To nie jest tak, że mężczyźni są lepszymi artystami, czy mają większą wrażliwość. Ale z jakiejś przyczyny kobiety się nie wybijają. W domu mamy praktycznie same kobiece obrazy, na przykład Paulina Ołowska, Agata Kus. Mamy je w domu po pierwsze dlatego, że te obrazy są piękne. Ale też trochę świadomie, żeby móc je pokazywać naszym gościom, żeby promować kobiecą sztukę.

MT: Powołał też Pan do życia Krupa Art Foundation, która wspiera młodych artystów i artystki.

Piotr Krupa: Nie chcę powiedzieć, że program KAFu jest feministyczny, ale tak, zwracamy uwagę na pewien parytet. Prac kobiet jest więcej, wystaw kobiecych jest więcej i chętnie o nich rozmawiamy, bo są po prostu dobre.

A zaczęło się od tego, że kupiłem obraz. To było kilkanaście lat temu. Nie mogłem spać, siedziałem w internecie, trafiłem na obraz, który mi się spodobał i go kupiłem. Poczułem, że jest fantastyczny. Przebywanie z tym obrazem sprawiało mi wielką przyjemność. Kupiłem kolejne, ale nawet ich nie przynosiłem z biura do domu (śmiech). Potem zaczęły się pojawiać w domu, mojej żonie też bardzo spodobał się ten temat. Gdy pojawiały się kolejne, zastanawialiśmy się – co dalej? Jaki ma sens trzymanie ich w magazynie? Akurat we Wrocławiu sprzedawano lokal przy Rynku. Pomysł – zróbmy w nim Kunsthalle, przestrzeń dla sztuki. W Polsce nie ma dobrego określenia na takie miejsce, galeria sugeruje aspekt komercyjny, a nam zależało na takiej przestrzeni dla sztuki.

MT: Co skłoniło Pana do rozwijania inicjatywy promującej artystów?  

Piotr Krupa: Powołaliśmy do życia Fundację, która miała prosty cel: robić wystawy z naszych zmagazynowanych obrazów i zapraszać szerszą publiczność. Chcieliśmy robić to także z innymi kolekcjonerami, którzy swoje zbiory trzymają w magazynach. Ale oczywiście życie napisało szybko swoje własne scenariusze. Na przykład planowaliśmy pokazywanie prac z kanonu współczesnych artystów, takich w stylu od Fangora do Kantora, ale szybko zaczęliśmy kupować prace młodych twórców. Zostaliśmy pierwszą instytucją, która wchodziła po prostu do pracowni i kupowała od rokujących artystów po kilka prac. Robiliśmy to z myślą o tym, żeby zbudować pewnego rodzaju dziedzictwo.

Zostaliśmy pierwszą instytucją, która wchodziła po prostu do pracowni i kupowała od rokujących artystów po kilka prac. Robiliśmy to z myślą o tym, żeby zbudować pewnego rodzaju dziedzictwo.

W końcu każda wystawa retrospektywna znanego autora zaczyna się od jego pierwszych prac. Po drugie – zaczęliśmy robić wystawy nie tylko w naszym lokalu, ale też na przykład w przestrzeniach znajomych deweloperów. Trzecim ważnym dla mnie momentem było spotkanie ze znajomym przedsiębiorcą w jego pięknym, nowym biurze, z reprodukcjami zdjęć na ścianach. Zaproponowałem, żeby w tej przestrzeni zawiesił obrazy. W odpowiedzi usłyszałem jego obawy – nie znam się, nie wiem, co będzie dobrze wyglądało, nie chcę popełnić jakiegoś faux pas. I tak powstała idea Art Partnera. Dziś ponad 20 firm jest w tym projekcie i ponad 700 prac z naszych zasobów jest wypożyczona i prezentowana w przestrzeniach naszych partnerów. Mamy teraz kolejkę chętnych do wypożyczenia prac, a wszystko odbywa się na zasadach marketingu szeptanego.

Dziś ponad 20 firm jest w tym projekcie i ponad 700 prac z naszych zasobów jest wypożyczona i prezentowana w przestrzeniach naszych partnerów.

Zdałem sobie sprawę, że jeśli prace z naszej kolekcji będą gościć w 200 firmach, a w każdej z nich każdego dnia zobaczy je kilkadziesiąt odwiedzających osób, to stworzymy wspólnie w ten sposób największą instytucję kultury w Polsce. Instytucję kultury z kilkunastotysięczną publicznością.

MT: Macie też konkurs dla młodych artystów.

Piotr Krupa: Zrobiliśmy z sukcesem pierwszą edycję. Mieliśmy cichą nadzieję, że na konkurs wpłynie chociaż 250 prac. Wpłynęło ich aż 1680, i to z całego świata. 55% z nich, to były prace polskie. W wakacje ruszamy z promocją kolejnej edycji. Chcemy, żeby to było ważne wydarzenie na mapie artystycznej, a sama KAF Young Art Prize była gwarancją jakości dla rokujących artystów.

MT: To niesamowite, jak początkowy pomysł rozwinął się w wielowątkowy projekt, angażujący też biznes. Czy można już mówić o tym, że polski biznes stał się wrażliwy na sztukę?

Piotr Krupa: Biznes zaczyna się otwierać na sztukę. Dużo tu zależy od lidera, czy jest w nim otwartość na sztukę współczesną, zrozumienie dla malarstwa, które nie jest dekoracyjne, które jest często mocne, trudne. Bo finansowo wypożyczenie obrazów to nie jest dla firmy kwestia być czy nie być – inwestują 80 zł dziennie w sztukę i zasilają tą kwotą Fundację. Natomiast jest to działalność pozabiznesowa, więc decydują o tym zazwyczaj szefowie biznesów.

MT: W takim razie czy zaangażowanie w promocję kultury można wpisać w strategię biznesową?

Piotr Krupa: Dużo biznesu angażuje się w sport, w sponsoring sportowy. Dla nas w takie działania zdecydowanie wpisuje się sztuka. Co warto dodać, nawet, jeśli nie kochałbym sztuki, to i tak uważam, że to byłoby dobre dla naszej firmy. Z dwóch powodów. Po pierwsze szeroko rozumiana kultura – od literatury przez teatr po sztuki wizualne – przyciąga ludzi mających wpływ na mainstreamowy dyskurs. W budowaniu wizerunku firmy zależy nam, jako KRUKowi, na przyciąganiu takich właśnie wrażliwych intelektualnie osób. Nasza usługa jest trudna, bo dotyczy w dużej mierze emocji spowodowanych przez problemy finansowe. Ważne, aby zrozumieć, że my nie jesteśmy w tym procesie problemem, jesteśmy jego rozwiązaniem. Mało kto zadaje sobie właśnie ten trud zrozumienia, że nie generujemy problemu. Dług powstaje gdzie indziej, natomiast to na nas spada odium społeczne. Dlatego chcemy mieć w swoim otoczeniu osoby, które rozumieją, że z jednej strony wspieramy w spłacie zadłużenia tych, którzy mają zaległości finansowe, ale jesteśmy też adwokatem osób płacących. Adwokatem tych 95% ludzi, którzy regularnie płacą swoje rachunki. Tego nie trzeba tłumaczyć w normalnie funkcjonujących społeczeństwach, jak Skandynawia. W Polsce nadal jesteś bohaterem, jeśli unikniesz jakiejś opłaty, coś pokombinujesz. Jest przyzwolenie na bycie nie fair. Docierając przez sztukę do osób z taką intelektualną zadumą możemy zacząć ten proces edukacji od samej góry, żeby potem dotrzeć szeroko do społeczeństwa. A poza tym wszystkim – my kochamy sztukę.

MT: Bardzo dziękuję za rozmowę.

Piotr Krupa Prezes Zarządu KRUK S.A.

 

Piotr Krupa

Współzałożyciel i prezes międzynarodowej Grupy KRUK, która działa na 8 rynkach europejskich, w tym spółki KRUK S.A. notowanej na GPW w Warszawie od 2011 roku.
Absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego. Ukończył aplikację sądową i radcowską.
Od ponad 26 lat działa na rzecz zmiany sposobu postrzegania rynku zarządzania wierzytelnościami, który jest ważnym elementem systemu finansowego i zrównoważonej gospodarki.
Laureat organizowanego przez EY konkursu Entrepreneur of the Year – Przedsiębiorca Roku 2017. Zasiadał w zarządach i organach nadzorczych wielu spółek, w tym należących do Grupy KRUK. W latach 2006 – 2012 był w Radzie Nadzorczej Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce. Jest członkiem Rady Programowej polskiego oddziału ONZ Global Compact Network Poland. Działa na rzecz stabilnego środowiska gospodarczego, klimatu, społeczeństwa obywatelskiego.
Prywatnie wielokrotny maratończyk i siedmiokrotny IRONMAN. Mecenas i miłośnik młodej sztuki. Fundator Krupa Gallery, współzałożyciel i członek Rady Fundacji Krupa Art Foundation, niezależnej instytucji sztuki współczesnej, której celem jest m.in. budowa dialogu między artystami i rozszerzanie współpracy między różnymi instytucjami kultury i sztuki. Filantrop i współinicjator charytatywnej fundacji Zobacz mnie, pomagającej dzieciom chorym i z niepełnosprawnościami.

Kornblit Talks

Kornblit Talks to autorski cykl rozmów z liderkami i liderami opinii. Prezentujemy w zagadnienia dotyczące przywództwa i zarządzania talentami – od etapu pozyskiwania najlepszych, przez ich rozwój w organizacji, po aktywizację zawodową niedoreprezentowanych grup.

Zobacz więcej w sekcji Kornblit Talks.

Jesteśmy firmą executive search specjalizującą się w rekrutacjach na kluczowe stanowiska managerskie i eksperckie. Od dwudziestu pięciu lat pomagamy firmom w realizacji złożonych i niestandardowych projektów rekrutacyjnych.

Uważnie obserwujemy rynek pracy, analizujemy trendy demograficzne i społeczne. Dzięki temu skutecznie rekrutujemy i rekomendujemy naszym klientom najlepiej dobranych kandydatów i kandydatki.