Katarzyna Byczkowska BASF Kornblit Talks
Kornblit Talks
Chemia jest kobietą
Chcieliśmy odczarować pracę w chemii jako typowo męskie zajęcie. Chcieliśmy pokazać, że kobiety mogą pracować w laboratoriach, na produkcji, w inżynierii – pokazywaliśmy role modelki z naszej firmy i niestandardowe role kobiet w naszym biznesie. Zacznijmy od tego, że firmy muszą chcieć zmiany, wierzyć że jest potrzebna. Jeśli kultura organizacyjna oparta jest na wartościach, to wdrożenie narzędzi do wzmacniania talentów i promowania kobiet nie będzie problemem - podkreśla Katarzyna Byczkowska, Dyrektorka Zarządzająca BASF Polska.

Magdalena Tokaj, Kornblit & Partners Executive Search: Jak to jest zarządzać wielką firmą chemiczną?

Katarzyna Byczkowska, Dyrektorka Zarządzająca BASF Polska: Ale jako kobieta, czy w ogóle? (śmiech). Pamiętam, gdy zaczynałam lata temu pracę w Wielkiej Brytanii, spytałam ówczesnego szefa jak będę tam postrzegana.  Ja – przecież nie dość, że kobieta to jeszcze z Europy Wschodniej… Odpowiedział szczerze, że pewnie na początku mogą trochę patrzeć jak na „ciekawostkę przyrodniczą”, bo to będzie dla nich duża nowość. A potem i tak będą patrzyli tylko na to, jak pracuję. Płeć nie będzie miała żadnego znaczenia. I tak było, i tak jest. Nie ma znaczenia czy w tej branży jesteś kobietą czy mężczyzną. Tylko jaką masz wartość, kompetencje, jak pracujesz.

MT: Skąd pomysł na związanie się z branżą chemiczną? Pasja do chemii?

Katarzyna Byczkowska: Po prostu los jest mądry (śmiech). Ku rozpaczy moich rodziców bardzo chciałam studiować filologię, tak jak większość moich koleżanek w tamtym czasie. Nie zrażało mnie nawet pięciu kandydatów na miejsce. Trochę też na przekór rodzicom, mimo że zdecydowanie miałam umysł ścisły, uparłam się na tę filologię. Zdałam maturę na same piątki, poza egzaminem ustnym z języka polskiego, który… oblałam. Nikt nie chciał w to uwierzyć (śmiech). Skończyło się więc tzw. kampanią wrześniową, poprawkę zdałam oczywiście na piątkę. Ale nawet z tym idealnym finalnie świadectwem maturalnym na anglistykę się już nie dostałam bo nabór był zakończony.

MT: Więc skoro nie anglistyka to…

Katarzyna Byczkowska: To politechnika, wiadomo (śmiech). Chemię zawsze lubiłam, więc padło na chemię. Z perspektywy czasu zastanawiałam się po co by mi była anglistyka. Tym bardziej, że mieszkałam w dzieciństwie w Stanach więc po angielsku i tak swobodnie mówiłam na poziomie potrzebnym do pracy w międzynarodowych organizacjach. Wracając do chemii – przyznaję, chemikiem z pasji nigdy nie byłam, ale to była ostatecznie bardzo dobra decyzja. Zaczęłam też doktorat. Moi rodzice pracowali na politechnice, więc ja też w pewnym momencie chciałam zostać na uczelni. I wtedy znów wkroczyli rodzice, którzy w tamtym czasie chyba lepiej mnie znali niż ja sama siebie. Byli przekonani, że ja z moim temperamentem kompletnie nie pasowałam do atmosfery uczelni. I mieli rację, wytrzymałam tylko rok. Siedziałam sama w laboratorium, zamknięta z jakimiś substancjami niemalże od rana do nocy. A ja chciałam do ludzi, chciałam działać.

MT: I miała Pani przewagę nad absolwentami filologii – techniczne wykształcenie.

Katarzyna Byczkowska: I tak też pomyślałam patrząc na rynek. W tamtym czasie sporo zagranicznych firm wchodziło do Polski, szukałam więc firm z branży chemicznej, żeby wykorzystać mój atut kierunkowego wykształcenia.

To co mi też pomagało w karierze, to odwaga granicząca z naiwnością. Moja pierwsza praca mnie bardzo wciągnęła – musiałam się dużo nauczyć, poznawałam dużo ludzi, jeździłam po Polsce. Miałam dwadzieścia pięć lat i czułam się bardzo ważna (śmiech). Mój szef zasugerował, że przydałby mi się MBA, żebym mogła dalej się rozwijać. I w tej mojej naiwności połączonej z odwagą beztrosko uznałam: OK, wchodzę w to. Studia okazały się angażujące, wręcz wyczerpujące. Krótko mówiąc – półtora roku kompletnie wycięte z życia. Podobnie było z decyzją o pracy za granicą – gdy tylko dostałam ofertę wyjazdu do Wielkiej Brytanii – super jadę! Bez analizowania, bez myślenia o potencjalnym ryzyku…

MT: Bez wahania typu „może to nie dla mnie, może za wysokie stanowisko, może jeszcze nie teraz”?

Katarzyna Byczkowska: Patrząc z perspektywy  – dobrze było wskoczyć na głęboką wodę. Chociaż trzeba było się mocno starać, żeby na początku utrzymać się na powierzchni.

Patrząc z perspektywy  – dobrze było wskoczyć na głęboką wodę.

Patrząc na biznesmenów, którzy osiągnęli sukces – oni też mieli odwagę zaryzykować, wskoczyć do pociągu w odpowiednim momencie. Nawet jeśli dla obserwatorów ich pomysły wydawały się wtedy szalone.

MT: Dziś jest Pani nie tylko pierwszą kobietą na stanowisku prezesa BASF w Polsce, ale w ogóle pierwszą osobą z Polski w tak wysokiej roli w BASF.

Katarzyna Byczkowska: Tak, najczęściej oddelegowywano do nas kogoś z centrali BASF w Niemczech, a nasz rynek był bardzo atrakcyjny, co sprawiało, że stanowisko przyciągało licznych kandydatów z całej Europy.

Podczas pracy w Wielkiej Brytanii zaczęłam rozważać powrót do Polski. Zgłosiłam swoją kandydaturę w procesie rekrutacyjnym w BASF i go wygrałam, ale stanowisko było także w Wielkiej Brytanii, więc powrót do Polski oddalił się w czasie. Jednocześnie wzięłam udział w wewnętrznym programie rozwojowym BASF, który miał na celu wyłonienie dwudziestu najlepszych talentów spoza Niemiec, aby zasilić i zdywersyfikować pulę talentów w firmie. Program był również skoncentrowany na szybkim awansowaniu wybranych osób na najwyższe szczeble organizacji.

Dla mnie kluczowe było zawsze zarządzanie zespołem – to właśnie ta perspektywa motywowała mnie najbardziej.

Dla mnie kluczowe było zawsze zarządzanie zespołem – to właśnie ta perspektywa motywowała mnie najbardziej. Dlatego aktywnie zaangażowałam się w program, widząc w nim szansę na realizację swoich ambicji. Nigdy nie zakładałam, że będę zarządzać całą firmą, ale konsekwentnie, krok po kroku, awansowałam. W końcu postanowiłam ubiegać się o stanowisko zarządcze w Polsce.

MT: Co jest dla Pani najważniejsze w zarządzaniu?

Katarzyna Byczkowska: Czerpię energię z kontaktów z innymi ludźmi. Dla mnie osobiście istotne jest budowanie atmosfery współpracy i zaufania. Tak samo jak otwarta komunikacja bez zamiatania pod dywan, rozwiązywanie problemów na bieżąco. Ważne jest odpowiednie dostosowanie modelu zarządzania do momentu, w jakim znajduje się organizacja. W momencie zmiany lub transformacji trudno oprzeć się w zarządzaniu na budowaniu relacji, gdy nacisk kładzie się na pewnego rodzaju wstrząśnięcie firmą. BASF Polska jest dojrzałą organizacją, stabilną, więc nasz styl oparty jest na komunikacji, braku wyraźnej hierarchii. Jesteśmy dużą firmą, ale mimo wszystko więcej w niej klimatu rodziny niż korporacji.

MT: Z badania, jakie zrealizował BASF Polska wspólnie z PIPC wynika, że kobiety stanowią już ponad połowę zatrudnionych w sektorze chemicznym. Ale na stanowiskach zarządzających jest ich już niecałe 20 procent…

Katarzyna Byczkowska: W każdej branży jest niestety bardzo podobnie. Dużo kobiet na najniższych stanowiskach, a we władzach tylko kilka procent. Zacznijmy od tego, że firmy muszą chcieć to zmienić, muszą mieć motywację, że zmiana jest potrzebna i uzasadniona. Więc jeśli kultura organizacyjna jest oparta na wartościach, to wdrożenie narzędzi do wzmacniania talentów i promowania kobiet nie będzie problemem.

MT: Powiedziała Pani kiedyś, że w zakresie różnorodności czujecie pewną misję w „odczarowaniu” przemysłu, w tym zwłaszcza przemysłu chemicznego jako miejsca stereotypowo tylko dla mężczyzn. Wasza kampania „Chemia jest Kobietą” to obecnie rozpoznawalna inicjatywa, również poza branżą.

Katarzyna Byczkowska: Cieszę się, że jest rozpoznawalna, bo to nasza flagowa kampania. Zaczęło się kilka lat temu na zasadzie pewnego eksperymentu. Chcieliśmy odczarować pracę w chemii jako typowo męskie zajęcie.

Chcieliśmy odczarować pracę w chemii jako typowo męskie zajęcie.

Ponieważ mamy zakład produkcyjny na południu Polski, w regionie które charakteryzuje się niewielkim bezrobociem, to chcieliśmy też dotrzeć do przyszłych talentów, w tym do kobiet. Chcieliśmy im pokazać, że praca dla kobiet w chemii to nie tylko stanowiska za biurkiem w centrali. Że mogą pracować w laboratoriach, na produkcji, w inżynierii – pokazywaliśmy role modelki z naszej firmy, pokazywaliśmy niestandardowe role kobiet w naszym biznesie.

MT: Zaplanowaliście więc regionalną kampanię employer brandingową, a skończyło się…

Katarzyna Byczkowska: …na ogólnopolskiej kampanii społecznej i to już w kilku edycjach. Pozytywny feedback zebrany od kobiet, które wzięły udział w pierwszej odsłonie akcji sprawił, że zorganizowaliśmy następną. Rodziły się kolejne pomysły – na pokazanie Polek w zagranicznych strukturach BASF, na nasze klientki, bo tak, po stronie klienta też są przecież kobiety. Potem wspaniała współpraca z Fundacją Kosmos dla dziewczynek, Fundacją Inspiring Girls Polska i nastawienie na młodzież, uczennice, studentki. Kampania wpisała się w potrzeby na rynku i w edukacji. Pokazuje, że w chemii, tak jak w BASF pracuje się kobietom dobrze, a praca jest ciekawa.

MT: Widzicie już pierwsze efekty?

Katarzyna Byczkowska: Jeszcze chyba za wcześnie, żeby móc mówić o konkretnej zmianie trendu. Ale dziś na produkcji już 40% zatrudnionych to kobiety, a w warszawskim biurze kobiety stanowią 50% kadry managerskiej. Kampania jest narzędziem wzmacniającym, na pewno nie jedynym czynnikiem zmiany. Zrobiliśmy mapę potrzeb DEI w naszej firmie. Patrzymy na ostatnie promocje w naszej firmie, patrzymy na opinie i potrzeby pracowników. Na tej podstawie widzimy, że temat kobiet mamy już dobrze zaopiekowany, mamy stałe programy rozwojowe, mentoringowe. Pracujemy teraz nad obszarem współpracy międzypokoleniowej.

Patrzymy na ostatnie promocje w naszej firmie, patrzymy na opinie i potrzeby pracowników. Pracujemy teraz nad obszarem współpracy międzypokoleniowej.

Pracownicy widzą tu pewne wzywania, mówią nam o nich, a my je podejmujemy. Słuchamy pracowników, którzy mówią czego im brakuje, co jest dla nich ważne. Staramy się, żeby inicjatywy były oddolne. Jesteśmy jednym z regionów w firmie, w każdym sytuacja i potrzeby wyglądają nieco inaczej.

MT: Jakie zauważa Pani różnice w podejściu do kwestii różnorodności płci na innych rynkach, w porównaniu do Polski?

Katarzyna Byczkowska: Różnice wynikają głównie ze specyfiki kraju i uwarunkowań historycznych. Najmniej kobiet jest w Niemczech – historycznie zawsze było ich mniej aktywnych zawodowo. Widać to dobrze w regionie Palatynatu gdzie BASF ma swoją siedzibę – układ ról społecznych był tam bardzo dokładnie określony. Wręcz symbolem statusu rodziny było to, gdy kobieta nie musiała pracować, żeby zajmować się domem i dziećmi. W efekcie nie było przedszkoli, na co zwracały uwagę na przykład rodziny ekspatów z innych krajów. Sytuacja się zmienia, ale bardzo powoli bo zwyczajnie powstała luka, którą teraz trzeba wypełnić. Natomiast Niemcy, gdy sobie coś postanowią, to cel osiągną. Widzę to jako prezeska Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Dziś mamy w zarządzie 40 procent kobiet. Kiedyś było ich stanowczo mniej.

Z kolei w Europie Centralnej historycznie kobiet pracujących było więcej, więc też w konsekwencji jest większa równowaga na stanowiskach managerskich. Oczywiście Skandynawia pod tym względem jest w czołówce, ale też Hiszpania i Francja mają się czym pochwalić.

MT: Jest Pani liderką, która pracowała na wielu rynkach, z różnymi zespołami, więc muszę zadać to pytanie – gdzie pracowało się najlepiej?

Katarzyna Byczkowska: Oczywiście, że w Hiszpanii (śmiech). Cały czas świeci słońce, chodziłam do pracy pieszo… odnoszę wrażenie, że też sama praca przebiegała nieco spokojniej. To co z kolei lubię i doceniam w pracy w Polsce to inicjatywa naszych pracowników, niestandardowe pomysły, wychodzenie poza schematy. Przyznam, że z tym jest trochę trudniej na przykład w Wielkiej Brytanii. My nie mamy jeszcze tego podejścia od-do, które zaczyna charakteryzować zespoły z zachodniej Europy. Naprawdę mamy duży gen kreatywności, i cały czas nam się jeszcze chce. To zresztą widać po skali inwestycji zagranicznych w Polsce. Jesteśmy bardzo atrakcyjni – nadal korzystni kosztowo, a do tego dobrze wykształceni i naprawdę zmotywowani.

Katarzyna Byczkowska BASF

Katarzyna Byczkowska

Od 2018 roku Dyrektorka Zarządzająca BASF Polska.

Katarzyna Byczkowska rozpoczęła swoją karierę w BASF w 2005 roku w Wielkiej Brytanii jako Kierownik Sprzedaży na Europę Północną. Następnie pełniła funkcje komercyjne w Niemczech oraz w Polsce, gdzie objęła stanowisko Dyrektora Handlowego EUC i Rosji. W latach 2013-2017 została oddelegowana do Barcelony, gdzie pełniła rolę Vice President, Sales & Regional Market Development Iberia.

Przed dołączeniem do BASF pracowała dla Dow Chemical w Warszawie i Londynie. Ukończyła studia na Politechnice Wrocławskiej (magister inżynierii chemicznej) oraz studia MBA na Uniwersytecie w Calgary.

Katarzyna Byczkowska jest aktywna w Zespole Diversity & Inclusion BASF na region EMEA. Od 2023 jest także prezeską Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Kornblit Talks

Kornblit Talks to autorski cykl rozmów z liderkami i liderami opinii. Prezentujemy w zagadnienia dotyczące przywództwa i zarządzania talentami – od etapu pozyskiwania najlepszych, przez ich rozwój w organizacji, po aktywizację zawodową starszych.

Zobacz więcej w sekcji Kornblit Talks.

Jesteśmy firmą executive search specjalizującą się w rekrutacjach na kluczowe stanowiska managerskie i eksperckie. Od dwudziestu pięciu lat pomagamy firmom w realizacji złożonych i niestandardowych projektów rekrutacyjnych.

Uważnie obserwujemy rynek pracy, analizujemy trendy demograficzne i społeczne. Dzięki temu skutecznie rekrutujemy i rekomendujemy naszym klientom najlepiej dobranych kandydatów i kandydatki.